top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autoraAndrzej Pawlak

Polski "frankensztajn"

Część pierwsza opowiadania o ograbianiu Polaków przy użyciu kredytów frankowych

Celowo spolszczyłem oryginalną pisownię terminu "Frankenstein". Taki mój zamysł. Wiadomo, wystartować najtrudniej ale przybliża koniec, co w moim porządku stanowi znaczący atut. Jako fundament przyjąłem zasadę niezależności opisu czyli wyzbycia się nadużywania narzędzi typu CTRL+C/CTRL+V, w skrócie znanej jako „kopiuj i wklej”. Tekst zredagowany w takim trybie może wydawać się niekiedy nietypowy ale mam nadzieję, że zrozumiały i przez to przyswajalny. A najważniejsze z tzw. "głowy", czyli jak niektórzy słusznie mawiają - z niczego. Modnym jest być „naukowym” stosując jak największą ilości pojęć z kręgu wtajemniczonych. Starałem się w swoim opracowaniu używać zwrotów powszechnie znanych np. "kredyty frankowe", "frankowicze", „przewalutowanie”, „banskterzy”, które pozostawiłem - tym bardziej, że w sądach też i także działają. Nie jest też moim celem doradztwo, zwłaszcza prawne. W takich przypadkach należy, choćby dla unikania dyskomfortu psychicznego, zasięgnąć porady spełnionych w tym temacie lub zawodowych prawników. I tu mała dygresja: tytuły i pozycja medialna nie mają i nie powinny mieć priorytetu. W ostateczności bowiem, to frankowicz jest podmiotem tej materii i absorbuje wszelkie jej efekty. Nie chcę wchodzić w dywagacje, co jest kredytem a co nie jest, bo od tego są inni. Przyjmuje, że na dzień dzisiejszy trudno byłoby znaleźć kogokolwiek, kto nie miałby z tym nic wspólnego w sensie materialnym. Stąd przekonanie, że jesteśmy zorientowani co to kredyt i tylko dla zachowania ciągłości wymienię elementy niezbędne:

  • strony kredytu: kredytobiorca i kredytodawca – bank,

  • przedmiot, zawężam do kapitału w postaci waluty,

  • koszty,

  • określenie zobowiązań i praw dla stron

Aktywny frankowicz – osobiście poświęciłem sporo czasu wszelkiego rodzaju działaniom i akcjom skierowanym na neutralizowanie działań i skutków polskiego frankensztajna poprzez autorski udział w stowarzyszeniach, zgromadzeniach, petycjach itp. Wiele informacji to informacje od innych, przeważnie frankowiczów, o różnym stażu i zaangażowaniu w temacie za to autentycznych i wiarygodnych. Mogą wyłania się tutaj tzw. „osobisty opór materii” niemniej z faktami, a te są ulokowane w stopniu dominującym, nie powinno się polemizować. Dołączam linki do materiałów źródłowych, aby nie być posądzonym o bajdurzenie - i to jest najważniejsze. Ponieważ skrótowość opisów jest niezbędna, więc dla przejrzystości pomijam tzw. „opisy przyrody”, co daje możliwość merytorycznego delektowania się bez limitu. Sekcja „medyczna”, bo do tego usiłuję porównać niniejsze opracowanie to zazwyczaj otworzyć, obejrzeć, opisać i zaopiniować. Bez tego nie ma bazy do jakiejkolwiek poważniejszej analizy i wniosków, czyli konsumpcji nagromadzonej wiedzy. Zamiast bajdurzenia, przystępuję więc do sekcji "zwłok" i rozbieram pacjenta (kredyty frankowe) na detale, by na końcu zabiegów rozsądnie posklejać, aby coś konstruktywnego pozostało. Artykuł podzieliłem na samodzielne części/rozdziały z wyjaśnieniami na zakończenie każdego. Jeśli dotrwacie do końca, będzie to oznaczać, że to działa. Czego Wam i sobie życzę. Ale... o co chodzi? Kredyty nie są i nie powinny być żadną nowością bo funkcjonują od dawna. Przypuszczalnie padnie pytanie: a od kiedy? Trudno byłoby wyznaczyć jakiś konkretny termin, niemniej niezaprzeczalnie sprzyjały temu występujące zauważalne nierówności pomiędzy dwoma lub więcej podmiotami w posiadanych przez nie zasobach i nie chodzi tylko o materialne ale te są dominujące. Oczywiście, w każdym przypadku dochodzi do relacji pomiędzy ludźmi. W większym wymiarze, to konflikty pomiędzy władcami generowały wojny, na których „szło” zarobić kredytodawcom jak też wygranym. Przegrani, aby przetrwać także potrzebowali kredytów na regenerację utraconych dóbr. I tak została uruchomiona karuzela, której końca nie widać. I tu dygresja, - jeszcze więc przed konfliktem można przyjąć, że to kredytodawca jest największym i pewnym wygranej. Można to rozciągnąć do każdej koncepcji konfliktu. W przypadku kredytów frankowych dominatorem jest bank. Dodatkowym elementem pobudzającym „posiadacza” finansowej nadwyżki jest nieposkromiona chęć ciągłego powiększenia swoich zasobów oraz stosowania w przypisanych kredytowi właściwościach takich instrumentów aby to na pewno się dokonało. Szczególnym modułem dla konstrukcji kredytu jest jego oprocentowanie czyli określenie warstwy dochodowej kredytodawcy wraz podstawowymi elementami: marżą i wskaźnikiem procentowym kosztów pozyskania kapitału traktowanych łącznie i w skrócie jako używane tutaj jako oprocentowanie kredytu. Jeśli chodzi o marżę to z wielu innych, codziennych zdarzeń, ten element powinien być znany. W przypadku procentowego wskaźnika kosztów kredytu, zwłaszcza ze zmiennym oprocentowaniem (dla kredytów hipotecznych to około 99% transakcji), banki stosując ten element lokują w nim koszty pozyskania i utrzymania kapitału tj. kwot przekazanych klientowi, uzależniając to od tzw. ustaleń międzybankowych i na czas obowiązywania umowy. Najbardziej znane i powszechne są wskaźniki określane jako WIBOR i LIBOR (pierwszy dla waluty krajowej, drugi obcej). WIBOR dotyczy kredytów złotówkowych i wyznacza uzgodnienia pomiędzy bankami krajowymi (około 10) natomiast LIBOR zagranicznymi (podobna liczba). Generalnie LIBOR stanowi od dawna znacznie niższą wartość od WIBOR w związku z czym działał newralgicznie na ocenę relacji między nimi co uwidaczniane było sumą pełnego oprocentowania: marża + wskaźnik LIBOR/WIBOR. Przy tej konstrukcji oprocentowanie krajowe nie miało większych szans w rywalizacji z opcją walutową. I to do tego stopnia, że wielu kredytobiorców „przewalutowywało” kredyt z oprocentowania krajowego (WIBOR) na „obce”, zwykle frankowe (LIBOR CHF) choć znane są umowy ze wskazaniem euro, dolara lub jenów. Gloryfikowanie tego typu korzyści tak bardzo zdominowało działanie banków, iż można przyjąć je bez obawy jako celowe i modelowe. Dodatkowym bodźcem do wybrania kredytu frankowego był spadający – mniej więcej od połowy 2003 roku do sierpnia 2008 roku kurs franka do złotych, co pokazuje poniższy wykres. Przez tych kilka lat frankowicze korzystali więc podwójnie: na niższym oprocentowaniu kredytów oraz na spadającym kursie franka. Później nastąpiło to co testowano, czyli wskrzeszenie frankensztajna.


W przypadku krajów europejskich, polityczno-medialnie wzmacniano sygnały o wdrożeniu ujednoliconej waluty europejskiej euro a więc spłaszczeniu relacji finansowych co dla Polski było i jest póki co nieosiągalne.


Tymczasem, nim to się stało powszechne w Polsce, kredyty frankowe w innych krajach, nie tylko europejskich, uruchomiono znacznie wcześniej jeszcze przed 1990 rokiem. Z ważniejszych, w Australii - od pierwszej połowy lat 80-tych a więc najwcześniej i najdalej od europejskiej strefy – gdzie wyeliminowano ten proceder po kilku latach, a decydującym był rok 1991. Skala niewielka ale dająca rozpoznanie tematu i wartości analityczne czyli można potraktować, że był to eksperyment finansowy przed ekspansją na Europę i Amerykę.


Dalej zafascynowani zostali tym Włosi na przełomie 80-90 lat ub. wieku i kolejno Niemcy, a zwłaszcza Austria. Wprowadzenie od 1 stycznia 2002 roku euro dodatkowo zmobilizowało Austriaków do kredytów frankowych. I to oni zostali liderami i głównymi żywicielami frankensztajna. Jak wynika z opublikowanego w 2009 roku przez Szwajcarski Bank Centralny raportu, w 2007 roku kwota zadłużenia Austriaków we frankach wynosiła 84 miliardy. Praktycznie, prawie w całej Europie są ślady frankensztajna.


Wartościowe zestawienie kredytów frankowych w krajach Unii Europejskiej - III kw. 2014 r.:

Zestawienie kredytów frankowych/walutowych w krajach postkomunistycznych na podstawie danych z 2009 r.:

W Polsce, rynek kredytów walutowych formalnie uruchomiono 27 lipca 2002 roku, kiedy to Sejm "przyklepał" ustawę „Prawo dewizowe”, wprowadzając możliwość udzielania kredytów denominowanych w walutach i rozpoczęło się wskrzeszanie polskiego frankensztajna. Dla zachowania historycznej rzetelności kredyty walutowe w skromnej ilości występowały w Polsce jeszcze w latach 90-tych ub. wieku.


Kredyty mieszkaniowe/hipoteczne początkowo były denominowane zwykle w dolarach i euro ale coraz większe znaczenie osiągały te we franku szwajcarskimi, zwłaszcza po wstąpieniu w maju 2004 roku Polski do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczą (EWG), od 2009 roku przemianowanej na Unią Europejską wspartą Traktatem Lizbońskim.

W rzeczywistości pierwsze kredyty walutowe w Polsce można wyodrębnić już pod koniec lat 90-tych.

Dalej potoczyło się już szybko i sprawnie, do czego dążyły obie strony, kredytobiorcy i banki choć w niejednakowym stopniu. Umacniano kanał kredytów walutowych stosując często "propozycję nie do odrzucenia", czyli ogłaszając tzw. brak zdolności kredytowej przy zastosowaniu waluty krajowej (oprocentowanie prawie dwukrotnie wyższe) podstawiając w to miejsce frankowy wraz z bonusem w postaci wyższej kwoty kapitału już jako efekt rewelacyjnie obniżonych kosztów. Nie wyjaśniano z wielu względów mankamentów powiązanych z kreacją pieniądza, kursów walut mających istotny i wymierny wpływ na wielkość oraz wykonywanie zobowiązań. Eksponowano głównie dostępność i elastyczność oferty do najróżniejszych potrzeb klientów. Następował przy tym ciągły wzrost cen obiektu transakcji a więc nabywanych za kredyty hipoteczne nieruchomości. Odpowiadało to bowiem zarówno bankom jak też inwestorom.


Od roku 2005 kredytów denominowanych do franków szwajcarskich zaczęło lawinowo przybywać. Rosnące wynagrodzenia, łagodniejsze wymogi banków i większy apetyt na ryzyko wśród kredytodawców. LIBOR CHF znajdował się na poziomie poniżej 1%, a banki miały dostęp do refinansowania akcji kredytowej we frankach. Rozpoczął się czas ostrej konkurencji o portfele kredytobiorców. Co prawda pod koniec 2005 roku zwrócono uwagę na zagrożenia powodowane zmianami kursowymi a od stycznia 2006 roku KNF (Komisja Nadzoru Finansowego) zalecił stosowanie tzw. Rekomendacji "S", ale nie miało to wpływu na podaż i popyt w tym zakresie. Banki w Polsce w zdecydowanej większości nadal korzystały z popularności kredytów frankowych idąc w parze z firmami oferującymi nieruchomości. Ryzyko wiążące się ze zmianami kursu franka metodycznie znieczulano prowadząc optymistyczną kampanią medialno-reklamową. Nie znam umów kredytów frankowych z innych krajów ale wszystko wskazuje, że są zbliżone do tych krajowych. I mechanizmy w „polskich” umowach znalazły się w tamtych również z drobną zmianą.


Kolejnym instrumentem, który bankom przynosił dodatkowe zyski były metody stosowane do wyliczaniu kwoty kapitału i rat spłacanych w ramach zawiązanych zobowiązań. Generalnie kredytobiorcy we wnioskach i deklaracjach dotyczących kredytu zabiegali o kwoty w złotych natomiast banki zaszyły w umowach nieuczciwe warunki przeliczeniowe tych kwot na waluty obce. Do tego wymagano spłat walutą polską za zobowiązanie określone we frankach, dolarach czy euro. Proceder ten utrzymywany był do sierpnia 2011 roku kiedy to ustawa „antyspreadowa” wymusiła na bankach bezkosztowe operacje uruchamiające rozliczenia bezpośrednio w walucie określonej w umowie kredytu hipotecznego. W wielu bowiem umowach, jak już wspomniałem, zawarte były klauzule obsługi kredytu wyłącznie w walucie krajowej (tzw. przymus spłaty w złotówkach), oczywiście przy zastosowaniu nieuczciwych klauzul przeliczeniowych. Można w tym przypadku mówić o tej opcji jako dominującej.


Dodatkowo, w szczycie akcji kredytów frankowych czyli w latach 2007-2008, kiedy kurs CHF wahał się w granicach 2,20 zł, a momentami spadł nawet poniżej 2 zł (lipiec-sierpień 2008), udzielono ponad 40% całego tego portfela. Dla porównania, poprzednio frank szwajcarski kosztował mniej niż 2 zł w maju 1995 roku. Znam takie i to nie pojedyncze przypadki zastosowania kursu 1,91-1,93 zł za franka szwajcarskiego (sierpień 2008).


Wartość umów kredytów walutowych ( w tym USD, EU itp. ) w mld zł w okresie 2005 – 2012:

Według danych BIK6,na koniec czerwca 2021 roku aktywnych było 415,1 tys. umów kredytów hipotecznych frankowych o wartości 94 mld zł, w które zaangażowanych jest 723 tys. osób. Aby w przybliżyć skalę procederu umowy frankowe podpisało co najmniej 787.000. osób (koniec 2019’)7 a nie jest to pełna liczba. Szóstego września 2011 roku Szwajcarski Bank Narodowy (SNB) „usztywnił” kurs wobec euro (powyżej 1,20 CHF za EU), co na pewien moment ustabilizowało również falę wzrostów, jednak w styczniu 2015 roku doszło do jego odblokowania.

Biuro Informacji Kredytowej S.A. (BIK) – przedsiębiorstwo założone przez Związek Banków Polskich i prywatne banki, którego zadaniem jest gromadzenie, integrowanie i udostępnianie danych dotyczących historii kredytowej klientów banków, SKOK-ów, a także poza bankowych firm pożyczkowych.

Tak zbudowano nie tylko polskiego frankensztajna, który zaczął być powszechnie rozpoznawany przez społeczeństwo polskie od czwartku 15 stycznia 2015 roku, gdy SNB ogłosił, iż zdejmuje sztywny kurs swojej waluty uwalniając jednego z największych demonów XXI w. Wydarzenie to określono mianem „Czarny Czwartek” odwołując się do wydarzeń z 1929 roku i krachu na amerykańskiej giełdzie zwanym „Czarny Czwartek”. W tym dniu kurs franka szwajcarskiego przez kilka godzin osiągnął poziom 5,1934zł/CHF z 3,545zł w dniu poprzednim (najniższy znany kurs z 2008 roku to 1,89 zł). Od tej pory frankowicze powiązani kredytem obliczonym na poziomie 3 zł/CHF i poniżej, doznawali szoku na wieści o bieżących kosztach obsługi kredytu a poziom destrukcji podnosiły informacje o stanie ich portfeli kredytowych ze stałym już wzrostem kapitału objętego spłatą.


Dla przykładu: kredyt udzielony w 2008 roku, wyliczony wg stawki 2,00zł/CHF, poprzez który przekazano 300.000 zł wzrastał o 100-150% tej kwoty do wartości 600.000 – 750.000 zł. Znamienne, że przy ratach równych z terminem określonym na 25-30 lat spłacony do tego czasu kapitał to liczby kilku tysięcy złotych, rzadziej kilkudziesięciu. W jednej chwili zobowiązania zdecydowanie przekroczyły wartość nabytych nieruchomości generując bezterminową jej spłatę z realną groźbą utraty nieruchomości. Zagrożenie to pogłębiał Bankowy Tytuł Egzekucyjny uprawniający (od 1982 roku) bank do wystawienia dokumentu, według swojego uznania, uruchamiającego natychmiastową egzekucję komorniczą na określoną wyłącznie przez siebie kwotę! Zachęcam do zapoznania się z treścią ustawy antyspreadowej z 29.07.2011 dostępnej pod linkiem https://orka.sejm.gov.pl/proc6.nsf/ustawy/4350_u.htm oraz z treścią zamieszczoną na stronie https://www.bankmillennium.pl/o-banku/serwis-ekonomiczny/kursy-walut.


Dopiero ogromny nacisk społeczny spowodował poprzez orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego zniesienie tego „diabolicznego” narzędzia. Do tego banki posiadały prawie we wszystkich umowach weksle in blanco z deklaracją wekslową podpisane przez frankowiczów stanowiące prócz hipotek zabezpieczenia spłaty zobowiązań kredytowych. Ich wyjątkową pozycję i szkodliwość osłabiona została dopiero po 2017 roku. Zgodnie z wyrokiem TSUE sądy mają obowiązek upewnić się, że konsument nie padnie ofiarą klauzuli abuzywnej – w umowie bądź porozumieniu wekslowym. Zabezpieczenia umowy związane z koniecznością wypisania weksla in blanco uznano za klauzulę niedozwoloną.


W taki sposób banksterzy mogli skutecznie uprawiać swoją inżynierią finansową co i nadal czynią, choć ubyło im część narzędzi, i sterować całą rzeszą ludzi mających ambicję zamieszkania „na swoim” ale nie zdającym sobie sprawy z iluzoryczności posiadania tychże nieruchomości wykazując tylko pozory własności osobistej. Muszę na to zwrócić wielką uwagę i ostrzec, gdyż generowane są i wzmacniane od lat działania mające na celu zdecydowaną redukcję własności prywatnej na rzecz wynajmu towaru i usług! Ale o tym i czym to „pachnie” innym razem.


Podsumowanie części I

  • Wspólną cechą popularności kredytów hipotecznych denominowanych lub indeksowanych do franka szwajcarskiego i to w dowolnym rejonie oraz ich ekspansji było zauważalne zróżnicowanie oprocentowania kredytów dla walut krajowych i franka szwajcarskiego ze zdecydowaną korzyścią tego drugiego i to nawet dwukrotnie. Dotycząc głównie kredytów długoterminowych a więc spłat zobowiązań kredytobiorców rozłożonych na okres 20 – 40 lat pozwalały sugerować konsumentom pozytywne efekty ekonomiczne o znacznej wartości.

  • Banki unikały rzetelnej i pełnej informacji o ryzyku walutowym związanym z rozliczaniem zobowiązań w walucie obcej przy długoterminowych okresach spłaty.

  • Incydentalnie mogły wystąpić negocjacje warunków kredytu ale w ponad 99,9 % stosowano wzorce umów bez odstępstw i możliwości swobodnego analizowania ich przez konsumentów nie tylko od strony ekonomicznej ale i prawnej.

  • Stosowane poprzez banki klauzule zwłaszcza przeliczeniowe gwarantowały im w dowolnym momencie swobodne i jednostronne sterowanie istotnymi dla zobowiązań parametrami.

  • Lokowane w umowach zabezpieczenia spłaty kredytu pozwalały przenieść wszelkie ryzyko na stronę konsumencką i gwarantowały nielimitowane dochody.

  • Posiadane możliwości egzekucji „długu” wyznaczanego jednostronnie przez banki za pomocą osławionego BTE (bankowego tytułu egzekucyjnego) stanowiły skuteczną barierę przed ograniczeniem wykonywania zobowiązań przez konsumenta. W ciągu zaledwie kilku dni bank wystawiając BTE mógł dokonywać egzekucji wyznaczonego przez siebie długu! Do takich sytuacji dochodziło coraz częściej w związku z czym represje przyczyniły się w rezultacie do zniesienia BTE choć nie natychmiastowym a z prawie rocznymi „wakacjami”. Późniejsze procesy dotyczące stosowania BTE znosiły jego sankcje.

  • Wymienione elementy kreowały ogromną nierówność stron przy zawieraniu umów oczywiście z jednostronnym wskazaniem jako beneficjenta - banki.

Wiele dodatkowych i istotnych informacji można zaczerpnąć z Raportu Rzecznika Finansowego z czerwca 2016 roku.


Ciąg dalszy nastąpi...


Linki do stron internetowych, do których przenoszą hiperłącza zamieszczone w powyższej treści:

  1. Treść ustawy antyspreadowej z 29.07.2011 https://orka.sejm.gov.pl/proc6.nsf/ustawy/4350_u.htm

________________________________________________________

Jeżeli niniejszy artykuł spodobał się Tobie, odwdzięcz się poprzez wpłatę dowolnej kwoty na rachunek bankowy Autora:


Andrzej Pawlak

83 2910 0006 0000 0000 0121 4198

49 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page