Wyrokowanie w oparciu o nielegalnie pozyskane dowody jest niezgodne z prawami człowieka.
Ius est ars boni et aequi (D. 1.1.1 pr.), a w faszystowskiej praktyce organów Wymiaru Sprawiedliwości powszechnie stosuje się nie tylko instytucję tzw. aresztu wydobywczego, kierowania spraw do prokuratur niewłaściwych miejscowo, ale i przesłuchiwanie świadków w warunkach faktycznych postępowania przygotowawczego - co w sposób rażący i oczywisty obraża m. in. normę z art. 42 ust.2 Konstytucji RP. Świadków nie informuje się o zamiarze wszczęcia postępowania przygotowawczego ani że są osobami faktycznie podejrzanymi. Nie zapewnia się im asysty profesjonalnego pełnomocnika procesowego. Z uzyskanych wyjaśnień organ prowadzący postępowanie przygotowawcze podejmuje wiedzę, na podstawie której przygotowuje akt oskarżenia. Często przeciwko dziennikarzom i aktywistom krytykującym politykę osób sprawujących władzę w Polsce przy pomocy aparatu przymusu.
Na temat tak pozyskanych dowodów wypowiedział się Sąd Apelacyjny we Wrocławiu w uzasadnieniu wyroku z dnia 27 kwietnia 2017 r. W ocenie Sądu art. 168a k.p.k. jest niekonstytucyjny, a przez to dowód jest niedopuszczalny, jeżeli został uzyskany z naruszeniem przepisów postepowania lub za pomocą czynu zabronionego przy jednoczesnym naruszeniu przepisów Konstytucji RP. W takiej sytuacji ograniczenie ustawowe wyrażone zwrotem "(...) wyłącznie na tej podstawie, że został uzyskany z naruszeniem przepisów postepowania lub za pomocą czynu zabronionego (art. 168a k.p.k.) nie ma zastosowania." Niezależnie od zamiarów, jakie można domniemywać po stronie projektodawców obowiązującej formuły art. 168a k.p.k., narzędzia interpretacyjne prawidłowo zastosowanej procedury wykładni i dekodowania norm proceduralnych w zgodzie z zasadami i wartościami Konstytucji obligują Sąd do takiego zrekonstruowania treści normatywnej przepisu, którą da się pogodzić z regułami rzetelnego procesu karnego demokratycznego państwa prawa.
Rzecznik Praw Obywatelskich w publikacji na stronie internetowej https://bip.brpo.gov.pl/pl/content/rpo-proponuje-przesluchanie-jako-swiadka-osoby-faktycznie-podejrzanej-tylko-z-udzialem-adwokata z dnia 28 maja 2018 r. zatytułowanej „RPO proponuje: przesłuchanie osoby faktycznie podejrzanej jako świadka - tylko z udziałem adwokata”, napisał:
Przesłuchanie osoby faktycznie podejrzanej jako świadka, zanim zostaną jej postawione zarzuty, jest niedozwolone, ale praktykowane - wskazuje Rzecznik Praw Obywatelskich
Jego zdaniem takie osoby powinny mieć status świadka z asystą, czyli musiałyby być przesłuchiwane w obecności adwokata - by zapewnić konstytucyjne prawo do obrony
Pozwoliłoby to też uniknąć zmuszania takiej osoby do samoobciążających zeznań, np. poprzez tortury czy też nieludzkie lub poniżające traktowanie
Adam Bodnar wystąpił do Ministra Sprawiedliwości o podjęcie zmian legislacyjnych w sprawie praktyki przesłuchiwania podejrzanego w charakterze świadka.
Taki świadek - bez prawa do obrony
W obszernym piśmie RPO napisał, że w jego zainteresowaniu pozostaje przesłuchiwanie w charakterze świadka osób, wobec których istnieje wystarczający materiał dowodowy do postawienia im zarzutów. Przesłuchanie jako świadka osoby faktycznie podejrzanej, zanim zostaną jej postawione zarzuty, jest niedozwolone - mimo to jest praktykowane. Chodzi np. o osoby wskazane w zawiadomieniu o możliwości popełnienia przestępstwa jako podejrzane. Przesłuchiwanie ich w charakterze świadka uniemożliwia im skuteczne podjęcie prawa do obrony określonego w art. 42 Konstytucji RP.
Zasada, że nikogo nie można zmusić do oskarżenia siebie samego jest naczelną zasadą procesu karnego w demokratycznym państwie prawa. Podejrzany czy oskarżony nie ma obowiązku dowodzenia swej niewinności, a policja czy prokuratura nie może przymuszać go do dostarczania dowodów przeciw sobie. Świadek ma zaś obowiązek zeznawać o wszystkim, co wie w danej sprawie.
Na etapie przesłuchania w charakterze świadka, osoba - co do której istnieje uzasadniona podstawa do postawienia jej zarzutów - musi podjąć istotne dla swej obrony decyzje: milczeć, zeznawać zgodnie z prawdą czy też nie. Brak możliwości ustanowienia adwokata lub radcy prawnego na tym etapie rzutuje na realizację jej prawa do obrony. Skoro podejrzany ma zagwarantowane prawo do obrońcy, powinno być ono przysługiwać także osobie faktycznie podejrzanej.
Orzecznictwo ETPC, SN i TK
Pozbawienie takiej osoby pomocy adwokata lub radcy prawnego należy uznać za sprzeczne z konstytucyjną zasadą prawa do obrony oraz z art. 6 ust. 3 lit. c Europejskiej Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. RPO wskazał, że Europejski Trybunał Praw Człowieka stwierdził naruszenie Konwencji w sytuacji, w której materiał uzyskany podczas przesłuchania oskarżonego w charakterze świadka został wykorzystany jako zasadniczy materiał obciążający. Przesądziło to o uznaniu, że proces karny w sprawie nie był rzetelny.
Także Sąd Najwyższy uznawał, że przesłuchanie w charakterze świadka w tej samej sprawie osoby, która stała się potem oskarżonym, w ogóle nie powinno nastąpić. Jeżeli zaś nastąpiło ze względu na brak rozeznania, kto jest podejrzanym w sprawie, to trzeba je uznać za pozbawione prawnego znaczenia.
Również według Trybunału Konstytucyjnego prawo do obrony w postępowaniu karnym należy rozumieć szeroko. Odnosi się ono także do tej fazy postępowania, która poprzedza formalne postawienie zarzutów danej osobie. Zdaniem TK o nabyciu przez nią prawa do obrony przesądza stan dowódow ją obciążających, a nie formalne czy faktyczne przedstawienie zarzutów.
(…)
Usuwać obciążający protokół z akt
W przypadku przyznania się przez świadka do danego czynu (jeszcze mu nie zarzuconego) zeznania takie nie mogą być brane pod uwagę. (…) W niniejszej sprawie treść tych zeznań (oświadczenie o publikacji nagrania live na profilu Oskarżonego) zostało zamieszczone w akcie oskarżenia.
Zgodnie z treścią opublikowaną na stronie https://palestra.pl/pl/czasopismo/wydanie/3-4-2012/artykul/owoce-zatrutego-drzewa-w-procesie-karnym.-dowody-zdobyte-nielegalnie Doktryna owoców zatrutego drzewa nie tylko że wcale nie jest niemożliwa do stosowania na gruncie polskiej procedury karnej, ale w świetle obecnie obowiązującej Konstytucji RP, regulacji prawnomiędzynarodowych wiążących Polskę, a także orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka powinna być obowiązującym standardem respektowanym przez sądy polskie w sprawach karnych. H. L. Packer („Two Models of the Criminal Process, (w:) The Limits of the Criminal Sanction, Stanford 1968, s. 149 i n.) podkreśla, że proces karny jest papierkiem lakmusowym demokracji, a nadzór nad zgodnością z prawem działań organów ścigania, jak również realność oraz siła gwarancji procesowych oskarżonych (podejrzanych) jest wyznacznikiem poziomu ochrony praw człowieka. Polska doktryna procesu karnego nadal pozostaje pod zbyt dużym wpływem crime control model, gdzie ważniejsze od reguł uczciwej gry było niedopuszczenie, by choćby jeden winny uniknął kary. Należy jednak pamiętać, że gwarancje procesowe w sprawach karnych mają na celu przede wszystkim uniknięcie sytuacji, w której osoba niewinna zostanie skazana i poniesie karę. Zbyt często jednak zdarza się, że w praktyce prawa oskarżonych traktowane są jako uciążliwa konieczność, która w ostatecznym rozrachunku niesie ze sobą więcej szkody niż pożytku, a zasada fair trial jest respektowana dopóty, dopóki nie wiąże się to z koniecznością wydania wyroku uniewinniającego.
W ramach tego „strachu” przed uniewinnieniem polska judykatura dopuszcza w procesie karnym dowody zdobywane nielegalnie, uznając widocznie, że obowiązek przestrzegania prawa obowiązuje ostatecznie tylko oskarżonego. A to jest sprzeczne z ustanowioną w art. 2 Konstytucji RP zasadą ustrojowa, iż Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej, bowiem państwo aprobuje, a co najmniej przymyka oczy, gdy organy ścigania „naginają” prawo, by uzyskać dowody obciążające obywateli. Jednym z powodów uznania za prawdziwe stwierdzenia, że w Polsce nie ma pełnej demokracji, jest fakt, iż sądy w prawdziwie demokratycznym państwie prawnym nie mogą akceptować sytuacji, w której oskarżyciel domaga się skazania na podstawie dowodów, które zostały uzyskane wbrew prawu.
Odrzucenie doktryny owoców zatrutego drzewa godzi w konstytucyjne fundamenty, na jakich oparte są relacje jednostki i państwa, zasady równości, praworządności i zaufania.
Jeżeli organy państwa w zasadzie nie ponoszą na gruncie procesu karnego żadnych konsekwencji nielegalnego pozyskiwania dowodów, trudno jest aby obywatel miał ponosić negatywne konsekwencje swoich czynów. Funkcja prewencyjna zasady owoców zatrutego drzewa jest więc tak samo ważna, jak funkcja gwarancyjna i stabilizacyjna. Przekonanie, że Sąd nie uwzględni dowodów obciążających, jeśli istnieją wątpliwości co do ich pochodzenia, wzmocni nie tylko zaufanie do Sądów, ale także wywierać będzie większą presję na organy ścigania i prokuratorów, by materiał dowodowy zbierali z większą starannością i dbałością o podstawowe prawa konstytucyjne, a akty oskarżenia wnosili w sytuacjach, w których są jednoznacznie przekonani o sprawstwie oskarżonego.
Na określenie dowodów, które uzyskano bezpośrednio w wyniku czynności lub działań naruszających prawo, zasadne jest używanie pojęcia „dowody bezpośrednio nielegalne”, natomiast dla dowodów uzyskanych na podstawie innego dowodu lub informacji bezpośrednio nielegalnej zasadne jest posługiwanie się terminem „dowód pośrednio nielegalny”. Przy czym właśnie owe dowody pośrednio nielegalne w rozumieniu niniejszego opracowania są owocami zatrutego drzewa, natomiast samym zatrutym drzewem zwykle są dowody bezpośrednio nielegalne (choć nie w każdym przypadku, zatrutym drzewem jest każda informacja uzyskana przez organ ścigania z naruszeniem prawa, nawet jeśli ta informacja nie ma postaci dowodu).
Doktryna owoców zatrutego drzewa wywodzi się z jednego ze słynnych w prawie amerykańskim orzeczeń Sądu Najwyższego USA Silverthorne Lumber Co. Inc. v. United States z 1920 r. (251 U.S. 385 (1920)). Sąd Najwyższy w wyroku tym opowiedział się przeciw dowodowemu wykorzystaniu nielegalnie uzyskanych przez przedstawicieli rządu (government) informacji w postępowaniu karnym. Bezprawnie uzyskane dowody, nawet jeśli następnie „zalegitymizowano” ich wprowadzenie do materiału procesowego, nie mogą służyć prokuratorowi do budowania faktycznej podstawy oskarżenia. W sprawie Silverthorne Lumber Co. Inc. v. United States nie pojawiło się jednak wprost sformułowanie „owoce zatrutego drzewa”. Tej metafory, jako jednej z tzw. exclusionary rules, użył Sąd Najwyższy USA w sprawie Nardone v. United Statesz 1939 rW wyroku w sprawie Nardone Sąd Najwyższy USA podkreślił, że oskarżony w ramach obrony może wykazywać nie tylko, iż określone dowody podlegają wyłączeniu jako uzyskane niezgodnie z prawem, ale także że oskarżenie zbudowane jest na niedopuszczalnych informacjach, które zostały dzięki takim dowodom uzyskane.
Milowym kamieniem w dochodzeniu judykatury amerykańskiej do obecnego kształtu doktryny owoców zatrutego drzewa był wyrok Sądu Najwyższego USA w sprawie Wong Sun v. United States z 1963 r. (371 U.S. 471 (1963)). Wykluczenie dowodów uzyskanych w formie wyjaśnień powodowało, że oskarżenie traciło podstawy faktyczne. Pierwsza, istotna dla dalszego rozumowania Sądu Najwyższego okoliczność, to jest fakt, że w materiale dowodowym brak jakichkolwiek informacji (z wyłączeniem oczywiście zeznań samego oskarżonego). Ostatecznie Sąd Najwyższy USA uznał, że nie tylko zatrzymanie oskarżonego było niezgodne z prawem, ale także wyjaśnienia złożone przez niego w trakcie bezprawnego zatrzymania są wynikiem bezprawnego działania agenta federalnego i podlegają wyłączeniu z materiału dowodowego (nie mogą być dowodem przeciwko niemu). W wyniku tych rozstrzygnięć wyrok skazujący został uchylony, a postępowanie umorzono. Sąd Najwyższy USA wyraził przekonanie, że wszystkie informacje i dowody zdobyte w toku nielegalnego zatrzymania i przeszukania podlegają wyłączeniu, a także iż uzasadnione podejrzenie (probable cause) nie może być oceniane z perspektywy późniejszego odkrycia dowodów obciążających.
Istota problemu polegającego na niedopuszczalności powoływania się w procesie karnym na dowody uzyskane z naruszeniem prawa sprowadza się do powstrzymania organów ścigania przed podejmowaniem działań będących nadużyciem ich uprawnień (Police misconduct). Exclusionary rules, jak również będąca ich konsekwencją doktryna owoców zatrutego drzewa, są nakierowane na ochronę praw jednostki, wyeliminowanie sytuacji, w której cel uświęcałby środki, a także stworzenie sytuacji, w której przekroczenie uprawnień przez Policję nie niosłoby żadnych negatywnych konsekwencji dla sytuacji procesowej oskarżonego (podejrzanego) - por. S. Potter, The Road Map to Mapp v. Ohio and Beyond, The Origins, Development and Future of the Exclusionary Rule in Search and Seizure Cases, „Columbia Law Review” 1983, vol. 83, s. 363 i n.; por. też P. G. Cassell, The Mysterious Creation of Search and Seizure Exclusionary Rules Under State Constitutions: The Utah Example, „Utah Law Review” 1993, vol. 3, s. 753 i n. Ostatecznie doktrynę owoców zatrutego drzewa definiuje się jako zasadę, która wyłącza możliwość oparcia się w procesie na dowodach pochodnych, które uzyskano bezpośrednio na podstawie dowodów pierwotnych, zdobytych z naruszeniem prawa. Zatrutym drzewem są dowody, które pozyskano wbrew prawu, natomiast dowody uzyskane przez organy ścigania na podstawie tychże pierwotnych są owocami zatrutego drzewa. Owocem zatrutego drzewa jest zatem dowód później wykryty na podstawie wiedzy uzyskanej z niezgodnego z prawem przeszukania, zatrzymania lub przesłuchania.
Z procesu wykluczone jest zarówno zatrute drzewo, jak i jego owoce (por. West’s Encyclopedia of American Law, 2nd Edition, Thomson & Gale 2005, vol. 5, s. 9).
Jest jeszcze jeden argument, na który powołują się zwolennicy exclusionary rules. Uważa się, że nie do pogodzenia z pozycją sądów w ustroju demokratycznym jest możliwość korzystania z nielegalnych dowodów w postępowaniu sądowym. Chodzi o to, aby sądy nie stawały się – poprzez odwoływanie się do dowodów zdobytych z naruszeniem prawa – wspólnikami świadomych naruszeń Konstytucji, na straży której powinny stać. Dodatkowo wskazuje się również zasadę zaufania do państwa. Z tej zasady wypływa zakaz czerpania przez państwo korzyści z bezprawnego działania swoich funkcjonariuszy.
Wbrew rozpowszechnionemu w polskim orzecznictwie poglądowi doktryna owoców zatrutego drzewa nie ma nic wspólnego z tzw. legalną teorią dowodów. Jest to zakaz dowodowy. Na podstawie exclusionary rules ustala się bowiem, jakie dowody będą stanowiły podstawę ustaleń faktycznych, a zatem jakie dowody będą podlegały ocenie. Wykluczanie z polskiej procedury zasady owoców zatrutego drzewa jako elementu legalnej teorii dowodowej wynika z nieporozumienia - por. wyrok Sądu Apelacyjnego w Katowicach z 27 maja 2004 r., II AKa 160/04, Prok. i Pr. – wkładka 2005, z. 7–8, poz. 35; zob. także: A. Gaberle, Dowody w sądowym procesie karnym, Warszawa 2007, s. 271; R. Kmiecik, (w:) R. Kmiecik (red.), Prawo dowodowe. Zarys wykładu, Kraków 2005, s. 255; Z. Kwiatkowski, Zakazy dowodowe w procesie karnym, Kraków 2006, s. 428–431; Z. Sobolewski, Kontrowersyjne kwestie zakazów dowodowych w nowym Kodeksie postępowania karnego, (w:) Nowa kodyfikacja karna. Zagadnienia węzłowe, Warszawa 1997, s. 161.
W piśmiennictwie wskazuje się, że uzasadnieniem dla odrzucenia doktryny owoców zatrutego drzewa jest zasada prawdy materialnej, która ma kardynalne znaczenie w polskim procesie karnym. Nie oznacza to jednak, aby dążenie do prawdziwych ustaleń w postępowaniu karnym odbywało się kosztem innych wartości, w tym praw i wolności jednostki gwarantowanych w Konstytucji – w tym w art. 42 ust. 2, który stanowi, iż Każdy, przeciw komu prowadzone jest postępowanie karne, ma prawo do obrony we wszystkich stadiach postępowania. Może on w szczególności wybrać obrońcę lub na zasadach określonych w ustawie korzystać z obrońcy z urzędu.
Przeciwnicy doktryny owoców zatrutego drzewa powołują się na tzw. koncepcję autonomicznej legalności czynności dowodowych, zgodnie z którą dowody uzyskane w czasie procesu powinny być traktowane niezależnie od legalności innych czynności procesowych, jeżeli same były wynikiem zgodnych z prawem czynności - por. A. Murzynowski, Przyczynek do zagadnienia ważności czynności procesowych wykonanych w niedopuszczalnym postępowaniu karnym, „Nowe Prawo” 1962, nr 7–8, s. 985. Większość przedstawicieli polskiej doktryny opowiada się za dopuszczalnością posłużenia się w procesie owocami zatrutego drzewa. Przy czym uzasadniając swoje stanowisko, większość autorów powołuje się na zasady prawdy i sprawiedliwości - por. Z. Sobolewski („Samooskarżenie w świetle prawa karnego (nemo se ipsum accusare tenetur), Warszawa 1982, s. 127–128”), S. Waltoś („Swoboda wypowiedzi osoby przesłuchiwanej w procesie karnym”, PiP 1975, z. 10, s. 72), S. Flasiński, T. Stępień („Z problematyki przesłuchania oskarżonego w warunkach wyłączających swobodę wypowiedzi”, Pr. Praw. 1985, nr 32), P. Kruszyński („Głos w dyskusji nad projektem zmian k.p.k., „Problemy Prawa” 1982, nr 1, s. 26), A. Murzynowski („Istota i zasady procesu karnego, Warszawa 1994, s. 300); R. Kmiecik („Dowód ścisły w procesie karnym, Lublin 1983, s. 95).
Analizując wypowiedzi przedstawicieli krajowej doktryny, jak również sądów w przedmiocie wykorzystania owoców zatrutego drzewa, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że za odrzuceniem tej doktryny przemawia obawa przed uniknięciem przez sprawcę odpowiedzialności karnej. Nie bez znaczenia jest fakt, że większość wypowiedzi dotyczących dopuszczalności procesowego wykorzystania dowodów pośrednio nielegalnych została sformułowana przed wejściem w życie Konstytucji RP oraz przed przystąpieniem Polski do Europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności (Konwencja), a także w zupełnie innych warunkach polityczno-społecznych.
W doktrynie niemieckiej można spotkać o wiele więcej głosów przychylnych zasadzie owoców zatrutego drzewa. Ci spośród autorów niemieckich, którzy opowiadają się za doktryną owoców zatrutego drzewa, wskazują dwa argumenty, które zresztą ich zdaniem przemawiają na jej korzyść. Po pierwsze, wskazują konieczność zachowania spójności w ramach systemu prawa. Jak podnoszą, skoro ustawa procesowa zabrania zdobywania dowodów z naruszeniem prawa, to naturalną konsekwencją jest wykluczenie z materiału dowodowego dowodów pośrednio nielegalnych. Po drugie, podkreśla się, że dopuszczalność wykorzystania w procesie dowodów zdobytych w wyniku nielegalnych czynności dowodowych stanowiłoby zachętę dla organów ścigania w naruszaniu praw jednostek. Organom procesowym nie powinno opłacać się naruszenie przepisów prawa. Dodać należy, że sądy niemieckie zdecydowanie jednak odrzucają doktrynę owoców zatrutego drzewa. Inaczej jest natomiast w prawie austriackim, gdzie prawo zabrania wykorzystywania owoców zatrutego drzewa. Natomiast prawo Anglii i Walii dowody takie dopuszcza - Por. Z. Kwiatkowski, Zakazy dowodowe w procesie karnym, Zakamycze 2006, s. 420 i n.; por. też cytowane tam wypowiedzi i powołaną literaturę.
Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPCz) zajmował przez długi czas niejednoznaczne stanowisko wobec koncepcji owoców zatrutego drzewa, przyjmując, że wprowadzenie do procesu dowodów pośrednio nielegalnych nie zawsze musi przekreślać uczciwość procesu - por. wyrok z 12 lipca 1988 r., Schenk v. Szwajcaria, 10862/84; wyrok z 12 maja 2000 r., Khan v. Wielka Brytania, 35394/97. Na marginesie można zauważyć, że Sąd Najwyższy USA uznał, że m.in. doktryna owoców zatrutego drzewa stanowi istotny element rzetelnego procesu (due process of law), i dlatego w sprawie Mapp. v. Ohio (367 U.S. 643, 81. S. Ct. 1684, 6 L. Ed. 2d. 1081 (1961)) uznał, że zakaz korzystania z dowodów pośrednio nielegalnych ma zastosowanie nie tylko w sądach federalnych, ale także stanowych.
Jednak w niedawnym wyroku ETPCz, wydanym w składzie Wielkiej Izby w sprawie Gäfgen przeciwko Niemcom, Trybunał wyraził przekonanie, że dowody zdobyte z naruszeniem prawa, także pośrednio nielegalne, nie powinny stanowić podstawy skazania - wyrok z 24 marca 2010 r., 22978/05. Trybunał analizował wiele kwestii, w tym naruszenie prawa do rzetelnego procesu (art. 6 Konwencji). Ostatecznie doszedł do wniosku, że w sprawie skarżącego nie doszło do naruszenia artykułu 6 Konwencji. Jednakowoż Trybunał wyraził pogląd natury ogólniejszej, stwierdzając, że:
„(…) co do wykorzystania w procesie karnym dowodów rzeczowych zdobytych jako bezpośredni skutek traktowania skarżącego z naruszeniem art. 3 Konwencji, Trybunał uznał, iż obciążające dowody rzeczowe, jako rezultaty aktów przemocy (…), nigdy nie powinny być wykorzystane jako dowód winy skarżącego bez względu na ich wartość dowodową”.
Lektura uzasadnienia powołanego wyroku Trybunału pozwala jednak sądzić, że co do zasady Trybunał nie zamierza tolerować sytuacji, w których skazanie nastąpiło na podstawie dowodów uzyskanych pośrednio w wyniku naruszeń praw gwarantowanych przez Konwencję. Trybunał uznał zatem, choć na razie w ograniczonym zakresie, doktrynę owoców zatrutego drzewa. Rozstrzygnięcie dotyczące niestwierdzenia naruszenia art. 6 Konwencji zapadło 11 głosami przeciwko 6 głosom. Sędziowie przegłosowani w tym zakresie zgłosili zdania odrębne i przedstawili ich uzasadnienie, z którego wynika, że w ich ocenie w każdym przypadku należy wykluczyć dowody będące pośrednim wynikiem traktowania podejrzanego (oskarżonego) z naruszeniem art. 3 Konwencji. Nie zgodzili się z poglądem Trybunału, że przyznanie się skarżącego przed sądem przerywało powiązania kauzalne między dowodami rzeczowymi a skazaniem. Omówiony wyrok zdaje się wskazywać nowy kierunek orzecznictwa Trybunału, w którym zostaną sformułowane na gruncie prawa kontynentalnego exclusionary rules wynikające z Konwencji i stanowiące tym samym standard rzetelnego procesu.
Również w rodzimej judykaturze można dostrzec zmianę podejścia do dowodów pośrednio nielegalnych. W tej mierze na uwagę zasługuje wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z 18 marca 2010 r. sygn. akt II Aka 18/10, OSAB 2010, nr 1, poz. 32, w którym Sąd Apelacyjny wyraził przekonanie o niedopuszczalności powoływania się na informacje uzyskane nielegalnie, także gdy chodzi o dowody uzyskane legalnie, ale na podstawie niezgodnych z prawem działań. Sąd Apelacyjny podkreślił jednocześnie, że „żadne Państwo aspirujące do miana demokratycznego i praworządnego na takie postępowanie [wykorzystywanie informacji zdobytych z naruszeniem prawa w celu uzyskania kolejnych dowodów] pozwolić sobie nie może. Usankcjonowanie takiego działania organów państwowych nie ma nic wspólnego z zasadami legalizmu, prowadząc do swoistej schizofrenii realizowanych w imieniu tego państwa wartości. Dając możliwość wykorzystywania w sposób nieograniczony rezultatów działań operacyjnych, również tych nielegalnych, włączając je okrężną drogą w materiał procesowy, legalizowałoby się de facto bezprawne działania organów państwa w imię walki z przestępczością, a obrazując dosadniej – otwierałoby ścieżkę do stosowania podsłuchów «totalnych», gromadzenia w ten sposób wszystkich możliwych informacji o obywatelach, by następnie – pod pozorem legalności – przekształcić tę wiedzę na materiał procesowy, służący do walki z przestępczością. Takie działanie nie miałoby nic wspólnego ze standardami cywilizowanego państwa, stanowiąc niebywałe pole do nadużyć, charakteryzujących systemy totalitarne. (…) W działalności funkcjonariuszy i organów państwowych nie może być arbitralności (…)”.
Sąd Apelacyjny w Białymstoku jednoznacznie wskazał prymat praw jednostki i wolności obywatelskich nad obowiązkiem państwa zwalczania przestępczości. Sąd dostrzegł konflikt wartości między wolnościami i prawami konstytucyjnymi a zasadą prawdy w postępowaniu karnym; i co ważniejsze, dał tym wolnościom i prawom pierwszeństwo, nawet za cenę uniknięcia odpowiedzialności karnej. W pierwszej instancji oskarżoną oraz dwóch oskarżonych o współudział uniewinniono i wyrok ten został przez Sąd Apelacyjny utrzymany w mocy.
Pogląd wypowiedziany przez Sąd Apelacyjny ma znacznie szersze zastosowanie. Sąd Apelacyjny powołuje się bowiem nie na szczególne regulacje dotyczące materiałów operacyjnych, lecz na standardy rzetelnego procesu obowiązujące w „cywilizowanych państwach”. Niewątpliwie słusznie podkreśla, że dopuszczalność wprowadzania do procesu dowodów zdobytych niezgodnie z prawem nie ma nic wspólnego z demokratycznym państwem prawnym i praworządnością.
Nie ulega wątpliwości, że żadne wolności i prawa nie mają charakteru absolutnego, a potrzeby postępowania karnego niejednokrotnie wymagają, by je w istotny sposób ograniczyć lub naruszyć. Jednakowoż warto zwrócić uwagę na treść art. 31 ust. 3 Konstytucji RP, w którym wprowadzono „warunki brzegowe” ograniczeń w korzystaniu z konstytucyjnych wolności i praw. Choć w pierwszej kolejności adresatem tej normy jest ustawodawca, to niesie ona ze sobą dalej idącą treść normatywną. Przepis art. 31 ust. 3 Konstytucji wskazuje te przypadki, które uzasadniają ingerencję w wolności i prawa konstytucyjne. W przypadku postępowania karnego wydaje się, że istotne znaczenie będą miały bezpieczeństwo i porządek publiczny oraz wolności i prawa innych osób. Przy czym chodzi tylko o takie ograniczenia, które konieczne są w demokratycznym państwie. Zatem działania organów państwa, polegające na zwalczaniu przestępczości, gromadzeniu dowodów przeciwko sprawcom przestępstw, mogą ingerować w prawa i wolności obywateli, ale tylko do pewnego stopnia i tylko w ściśle określonych sytuacjach. A jak podkreślił Sąd Apelacyjny w powołanym wyżej wyroku:
nie sposób przyjąć, że w państwie demokratycznym do zaakceptowania jest sytuacja, w której sądy legalizują dowody przeciwko obywatelom pozyskiwane z naruszeniem prawa. Taka sytuacja jest nie do pogodzenia z zasadą demokratycznego państwa prawnego, wyrażoną w art. 2 Konstytucji RP, oraz zasadą legalizmu, wyrażoną w art. 7 Konstytucji RP (Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa).
Skoro w samej Konstytucji RP wskazano, że organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa, to zupełnym sprzeniewierzeniem się tej zasadzie, jak też zasadzie zaufania obywateli do państwa, byłoby dopuszczenie do wykorzystania w postępowaniu karnym przeciwko obywatelowi jakichkolwiek dowodów, które zostały uzyskane wprost lub pośrednio w wyniku nielegalnego działania organów ścigania. I bez znaczenia jest to, że wartość i znaczenie takich dowodów mogą być istotne dla określenia odpowiedzialności karnej.
Kwestia legalności pozyskiwania dowodów w postępowaniu karnym pojawiła się również na gruncie prawa wspólnotowego. Komisja Europejska 19 lutego 2003 r. wydała tzw. zieloną księgę Procesowe gwarancje podejrzanych i oskarżonych w postępowaniach karnych w Unii Europejskiej - Green Paper from The Commission. Procedural Safeguards for Suspects and Defendants in Criminal Proceedings throughout the European Union, COM(2003) 75 final, por. też Proposal for Counsil Framework Decision on certain procedural rights in criminal proceedings throughout the European Union z 28 kwietnia 2004 r., 2004/0113 (CNS), COM(2004) 328 final. Dokument ten nie dotyczył niestety legalności dowodów w postępowaniu karnym, jednak Komisja uznała, że prawo do uczciwie zdobytych dowodów (right to have evidence handled fairly) jest jedną z gwarancji procesowych. Z uwagi na konieczność odrębnej analizy tego zagadnienia nie zostało ono włączone w zakres wspomnianego wyżej dokumentu. Jak podkreślono jednakowoż, „uczciwość w kwestiach dowodowych obejmuje wiele praw oraz aspektów proceduralnych. Okazało się, że to zagadnienie powinno zostać objęte odrębnym dokumentem, jest bowiem zbyt obszerne by zająć się nim w niniejszej zielonej księdze (…)”. Komisja Europejska dostrzega problem legalności dowodów w postępowaniu karnym i wpływu gwarancji procesowych w tym zakresie na prawo do uczciwego procesu.
Zdumiewają zatem poglądy dopuszczające procesowe wykorzystanie dowodów pośrednio nielegalnych, nawet z powołaniem się na konieczność zapewnienia trafnej reakcji karnej. Polityka karna państwa nie ma priorytetu nad wolnościami i prawami obywatelskimi, a nic jak dotąd nie wskazuje, aby nawet sprawcy najgorszych przestępstw byli wyłączeni spod ochrony konstytucyjnej. Zresztą argumentacja tych, którzy odrzucają doktrynę owoców zatrutego drzewa, jest w istocie bardzo krótkowzroczna. Nie można wykluczyć, że w niektórych sprawach zastosowanie tej koncepcji prowadzić będzie do uniknięcia odpowiedzialności karnej sprawcy. Należy jednak pamiętać, że sądy karne nie są od tego, by naprawiać konsekwencje błędów popełnionych przez organy ścigania. Dążenie do ujęcia i ukarania sprawcy nie może usprawiedliwiać naruszania praw i wolności obywatelskich. Podkreślić należy, że kwestia uznania doktryny owoców zatrutego drzewa nie ma nic wspólnego z legalną teorią dowodów. Na jej podstawie nie ocenia się wartości dowodowej poszczególnych dowodów, lecz ustala, które z nich tej ocenie mogą podlegać.
Sytuacja istniejąca obecnie, kiedy w zasadzie naruszenie przepisów o przeprowadzaniu czynności dowodowych nie powoduje wyłączenia dowodów w ten sposób zdobytych, zachęca do działań nielegalnych lub na granicy prawa. Okazuje się bowiem, że „opłaca się” niekiedy działać z naruszeniem prawa, by zdobyć informacje lub dowody, ostatecznie bowiem i tak zostaną one użyte przeciwko oskarżonemu (podejrzanemu). Sądy w takich przypadkach uchylają się od dyskwalifikowania dowodów, powołując się właśnie na brak zasady owoców zatrutego drzewa w polskim prawie. W sądownictwie daje się zauważyć raczej tendencję do „łatania” postępowań przygotowawczych i przechodzenia do porządku dziennego nad nieprzestrzeganiem praw osób przesłuchiwanych etc. Wielokrotnie problem jest kwitowany dość arbitralnym stwierdzeniem, że i tak przecież dowody podlegają swobodnej ocenie, a ocena dowodu uzyskanego wbrew regułom lub z ich naruszeniem powinna uwzględniać te okoliczności. A w takich przypadkach nie chodzi przecież o to, jak oceniane są dowody, lecz o to, które dowody będą w ogóle przedmiotem oceny. Inaczej mówiąc, chodzi o rozstrzygnięcie, czy określone zeznania, dokument czy rzecz mogą w konkretnej sprawie służyć jako dowód. Nie chodzi o tworzenie zamkniętego katalogu dowodów i określanie ich wartości przy ustalaniu faktów.
To rozróżnienie dostrzegł Sąd Apelacyjny w Białymstoku w powołanym wyżej wyroku z 18 marca 2010 r. W pierwszej kolejności bowiem każdy sąd w sprawie karnej musi zdecydować, które z dowodów należy uznać za dopuszczalne, a następnie dopiero te dowody poddać ocenie. Sąd winien zatem zbadać, czy dowody zostały zdobyte zgodnie z prawem, a także czy nie stanowią one owocu zatrutego drzewa, a zatem czy nie są wynikiem innej, naruszającej prawo czynności lub zachowania. Przy czym wydaje się, że ocena taka powinna nie tylko uwzględniać brzmienie przepisów k.p.k., ale przede wszystkim przepisy Konstytucji RP i umów międzynarodowych wiążących Polskę, a także standardy wypracowane w orzecznictwie ETPCz.
Obecne brzmienie k.p.k. nie daje wprost podstawy do wstępnych rozstrzygnięć w przedmiocie dopuszczalności dowodów. Nie oznacza to jednak, że k.p.k. nie daje możliwości moderowania materiałem procesowym w ten sposób, by jeszcze przed wydaniem orzeczenia określić, jakie dowody będą służyły do czynienia ustaleń faktycznych. Podstawy faktyczne oskarżenia są bowiem wykazywane za pomocą dowodów, a zatem w przypadku ustalenia, że dowody zaoferowane przez oskarżyciela są pośrednio lub bezpośrednio nielegalne, a brak jest innych dowodów uzasadniających oskarżenie, należy przyjąć, iż zachodzi oczywisty brak faktycznych podstaw oskarżenia.
Na tym etapie sąd nie wydaje odrębnego postanowienia w przedmiocie dopuszczalności poszczególnych dowodów, lecz oceniając ich legalność, oceni również to, czy dowody legalnie uzyskane nadal stanowią wystarczającą podstawę oskarżenia. Jeśli po pominięciu dowodów zdobytych nielegalnie lub na podstawie nielegalnie uzyskanej informacji pozostałe dowody okażą się zbyt „słabe”, to wówczas zaktualizują się przesłanki uzasadniające umorzenie postępowania. Natomiast po rozpoczęciu przewodu sądowego to sąd ostatecznie decyduje, co zostanie zaliczone w poczet materiału dowodowego – czy to poprzez odczytanie na rozprawie, czy też poprzez uznanie za ujawnione bez odczytywania. Nie ma przeszkód natury procesowej, by sąd, uznając, że określony dowód został zdobyty z naruszeniem prawa lub jest owocem zatrutego drzewa, pominął go już na etapie zaliczania w poczet materiału dowodowego. Wykluczenie takich dowodów z podstawy faktycznej orzekania jest realizacją prawa do rzetelnego procesu, a jednocześnie stoi na straży realizacji zasady równości w postępowaniu karnym. Nie można bowiem można mówić o uczciwym, kontradyktoryjnym procesie, w którym strony dysponują równością broni, gdy strona siłą rzeczy silniejsza – oskarżyciel publiczny – może w każdym przypadku zaoferować dowody uzyskane z naruszeniem prawa, a sąd takie dowody uwzględnia, wydając niekorzystne dla oskarżonego orzeczenie.
Tym samym, oparcie zarzutów przez organy ścigania na dowodach uzyskanych poprzez rażącą i oczywistą obrazę normy ustrojowej z art. 2 (zasada państwa prawa) w związku z art. 42 ust. 2 Konstytucji RP (prawo do obrony w każdym stadium postępowania), tj. przesłuchania osoby faktycznie podejrzanej jako świadka bez asysty profesjonalnego obrońcy, obliguje Sąd do ich oddalenia. Prewencyjne zapobieganie naruszaniu norm ustrojowych przez organy państwowe jest normą summum bonum w stosunku do zasady iustitia est constans et perpetua voluntas ius suum cuique tribuendi (D. 1.1.10 pr.), a co za tym idzie, znajduje pierwszeństwo przed osiągnięciem celu, jakim jest ukaranie za wszelką cenę.
_______________________________________________________________
Jeżeli niniejszy artykuł spodobał się Tobie, odwdzięcz się poprzez wpłatę dowolnej kwoty na paypal lub nr rachunku bankowego autora podany w nagłówku niniejszej strony internetowej.
Comments