Nazwa "naród" jest niedesygnowalna
- Adam Kłoszewski

- 10 paź
- 11 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 1 dzień temu
Synoniminizowanie przez sądy nazwy "naród" jako obywatelstwa nie znajduje uzasadnienia w języku polskim.

Nazwa "naród" jest niedesygnowalna, a synoniminizowanie narodowości (rozumianej jako przynależność narodowa) ze znaczeniem nazwy „obywatelstwo” nie znajduje uzasadnienia w języku polskim.
Odpowiedzieć, czy w ogóle możliwe jest sprecyzowanie desygnatu nazwy „naród”, jest konieczna z uwagi na stosowaną w prawie karnym materialnym wykładnię językową. Jest to proces interpretacji przepisów prawnych, który dąży do odkodowania norm w nich zawartych na podstawie języka, w jakim są sformułowane. Polega na ustaleniu znaczenia słów, wyrażeń i zwrotów użytych w tekście prawnym.
Doktryna polonistyczna jest zgodna, że „naród” jest rzeczownikiem wieloznacznym; słowa „naród” używamy na wiele sposobów. Istnieje wiele niejasności i problemów z tą nazwą związanych. Nie mniej, panuje zgoda, że naród to jakaś grupa ludzi – i jest to jedyne co można z pewnością orzec o narodzie. Jest to punkt wyjścia do dalszych rozważań. J. M. Bocheński uważa, że jest ona zorganizowana wokół wspólnej sprawy, która ją scala. Nie postulował istnienia jakiegoś narodowego charakteru czy temperamentu, lecz twierdził, że społeczności określające siebie jako „naród” jednoczy wiara w pewną wspólną sprawę. Z kolei A. Kłosowska twierdzi, że naród jest to zjawisko naturalne oparte na wierze we wspólne pochodzenie i wspólnotę terytorium. Jeśli zastosować metodę etymologiczną, w łacinie natio pochodzi od nascere – rodzić się; podobny trop jest do uchwycenia również w polszczyźnie – naród od rodzić; to znów znajduje swój analogon w potocznym przekonaniu, że dziecka jest członkiem tego narodu, którego członkami są jego biologiczni rodzice.
Te przykłady zwracają uwagę na pewne istotne zagadnienie omawianej problematyki. Tożsamość narodowa pewnej grupy wiąże się z pewną wiarą jej członków. Zdaniem F. Zdanieckiego pod pojęciem tej wiary można rozumieć szeroko rozumianą ideologię narodową krzewiona przez autorytety, tj. elitę intelektualną: księży, pisarzy czy bohaterów skupionych wokół pewnego wzorca kulturowego. Problem jednak pojawia się, gdy chodzi o ustalenie przynależności narodowej dzieci pochodzących od rodziców, którzy deklarują przynależność do różnych narodów, lub które przyszły na świat na terytorium opanowanym przez inny naród. Zauważa to P. Sękowski, poddając w wątpliwość odwoływanie się w definiowaniu narodu do ideologii, a także zauważając, że w obliczu migracji ludności na wielką skalę i wielości idei kulturowych, trudno sensownie mówić o narodach.
Skoro jednak pewne jest, naród jest jakąś grupą ludzi, to znaczy, że istnieje w pewnym odcinku czasu. Trudno powiedzieć, czy jest to grupa obejmująca również tych, którzy już nie żyją, czy tylko tych w danym momencie żyjących, a może naród obejmuje również tych, którzy dopiero się narodzą. Sformułowanie w rodzaju „historia narodu”, sugeruje, że naród obejmuje również jego zmarłych członków. Pytanie jednak, jak daleko wstecz można sięgnąć. Nie tylko ciężko wskazać pierwszego członka danego narodu, ale równie trudno pomyśleć człowieka, który miałby być pierwszym przedstawicielem narodu. Gdyby, używając słowa „naród” na określenie pewnej grupy nie w sensie przestrzennym i czasowym, chcieć wyliczyć wszystkich członków danego narodu, okazałoby się to niemożliwe. Bowiem taka grupa ludzka powoli wyłania się z innych zbiorowości zyskując własną odrębność. Zatem jej początki w przeszłości są nieostre.
Również odrębność względem innych społeczności wydaje się problematyczna, bowiem trudno określić, na czym miałaby ona polegać, jeżeli nie jest to wspomniana wiara (ideologia narodowa). Z pewnością nie jest to odrębność natury biologicznej czy antropologicznej (w sensie antropologii fizycznej). Gdyby bowiem odrębność narodowa wynikała z jakiejś specyficznej cechy biologicznej, która różnicowałaby gatunek ludzki na narody, wtedy pojęcie narodu byłoby pojęciem przyrodniczym – i możliwym do sklasyfikowania w drodze nauk przyrodniczych.
Według Wikipedii „naród” jest to różnie definiowana grupa ludzi, często o wspólnym pochodzeniu etnicznym, języku, państwie i innych elementach kultury. Jednakże wspólny język nie jest wyróżnikiem narodu, bowiem zdarza się, że różne narody mówią jednym językiem, albo jeden naród wieloma. Przykładem są chociażby Kanadyjczycy (j. angielski, j. francuski), Paragwajczycy (j. hiszpański, j. guarani), Ukraińcy (j. ukraiński, j. rosyjski, surżyk) etc. A skoro język nie nadaje się do definiowania narodu, to znaczy, że nie nadawał się nigdy. Jeśli nawet kiedykolwiek w przeszłości istniała korelacja między przynależnością narodową a posługiwaniem się przez członków poszczególnych narodów poszczególnymi językami, to była ona jedynie przypadkową cechą narodu, jego przypadłością, a nie istotową własnością.
Przy obecnej migracji ludzi również wskazywanie terytorium, jako różnicy pomiędzy narodami, jest pozbawione sensu. Możliwość zmiany obywatelstwa wyklucza z definiensu „narodu” przynależność państwową (obywatelstwo). Niepodobna również wskazać jakiejkolwiek innej cechy (a przynajmniej do tej pory się to nie udało), która przysługiwałaby narodowi, a zarazem nie przysługiwałaby grupie ludzi niebędącej narodem.
Podejmując się trudu sformułowania definicji narodu, trzeba wziąć pod uwagę warunkowanie behawioralne, tj. przekonania („wiara”) nabyte przez wychowanie i wpływ środowiska. Pewne grupy ludzkie wytwarzają specyficzne korelacji z innymi grupami. Różnice w „wierze” pomiędzy różnymi społecznościami ukraińskimi (przykład: Donbasici, wschodnioukraińcy, a zachodnioukraińcy) wykluczają uznanie ich za jeden naród rozumiany jako „wspólnota w poglądach – wierze”. Powoduje to, że poprawne rozumienie struktury społecznej Ukrainy jest takie same, jak byłej Jugosławii, tj. społeczności złożonej z różnych narodów: Bośniaków, Serbów, Chorwatów, Albańczyków etc. I podobnie jak w byłej Jugosławii, różnice w „wiarach” doprowadziły do wybuchu zainicjowanej przez banderowców walki między społeczeństwami ukraińskimi. Banderowska „wiara” nie determinuje faktów. Jest ich zniekształceniem w celu osiągnięcia celów banderowskich, tj. czerwono-czarnej Ukrainy opartej na fundamencie nazizmu (banderyzm jest to forma nazizmu). A że art. 13 Konstytucji RP zakazuje istnienia takich organizacji, konsekwencją tego przepisu jest obowiązek prawny ich likwidacji.
Podobnie odwołanie się do kultury konkretnej społeczności nie pozwala na zbudowanie definicji analitycznej narodu, to jest takiej, która określa znaczenie lub wskazuje zakres terminu. Próba zdefiniowania narodu poprzez podejście kulturowe zakłada, że kultura narodowa sytuuje się gdzieś pomiędzy poziomem kontynentalnym jedności kulturowej, a lokalnym. Jest to jednak wyjątkowo nieprecyzyjne określenie, bowiem pojęcie kultury jest wieloznaczne i nieostre. Swoistość kulturowa zaznacza się jednocześnie na bardzo wielu poziomach organizacji struktur społecznych i populacyjnych. Od wspólnot lokalnych począwszy, a na globalnej perspektywie skończywszy. Odrębność kulturowa delikatnie zaznaczyć się może już między dwiema wsiami, w których przyjął się inny obyczaj; nietrudno dostrzec różnice panujące między kulturą wsi, a kulturą miasta. Na poziomie lokalnym, w zależności od regionów, zaznaczają się bardzo ostro różnice w obyczaju, różnice „filozofii” życia ludzi te obszary zamieszkujących. Ponadto, kultura może mieć bardzo szerokie albo bardzo wąskie znaczenie w zależności od kontekstu, w jakim nazwa ta zostanie użyta i nie do końca wiadomo, które spośród wielu znaczeń „kultury” należałoby wybrać, chcąc przez kulturę definiować naród, ani też jak szeroko należałoby ją pojmować, chcąc ją traktować jako jakiś wyróżnik narodu.
Próbując w sposób dość arbitralny zawęzić znaczeniowo zakres nazwy „kultura”, można nią określić zespół cech, wzorzec, zbiór wartości, wokół którego skupiają się członkowie danej kultury, który starają się realizować. Ich społeczność charakteryzuje się pewnymi wspólnymi przekonaniami, wiarą, ideologią „ideału narodowego” postulowaną przez osoby uważane przez tę grupę za autorytety, tzw. elitę narodu. Kto wżył się w ideał kulturowy danej społeczności, nie może mieć wątpliwości, że ten właśnie ideał, a nie inny, jest ‘determinującym’ ideałem tej społeczności. Jednakże, takie odwołanie powoduje logiczny błąd circulus vitiosus, czyli błędnego koła. Nie można zdefiniować pojęcia ideału narodowego, nie odwołując się do pojęcia narodu, a przecież właśnie definicja narodu jest poszukiwana. Z błędnego koła nie wyprowadzi też próba określania ideału narodowego jako wzorca godnego naśladowania i zarazem uznawanego za charakterystyczny dla własnego narodu przez jego leader’ów. Zabieg ten przekształca jedynie bezpośrednie błędne koło w koło pośrednie. Naród jest w tym przypadku definiowany przez ideał narodu, a ideałem narodu jest zespół wartości poważanych przez elitę tego narodu.
Powyższa argumentacja pokazuje, że próby skonstruowania analitycznej definicji nazwy „naród” są skazane na niepowodzenie. Ewentualne sformułowanie definicji syntetycznej (projektującej), tj. będącej propozycją znaczeniową dla konkretnej nazwy, pozostaje zawsze arbitralne i nie desygnuje przedmiotu oznaczonego w definiendum tej definicji. W najlepszym wypadku nadaje nazwę jakiemuś obiektowi realnie istniejącemu poprzez podanie jego definicji, a w najgorszym w sposób sztuczny „konstruuje” przedmiot, któremu nadaje jakąś nazwę.
W dalszej części podejmuję taką próbę stworzenia desygnatu „narodu” i wykazuję, do jakiego konsekwentnie wniosku to prowadzi. Wykorzystuję do tego dwa elementy. Pierwszy, to fakt, iż narody są to społeczności. Drugi – to wspólne przekonania, które nazywam „wiarą”. Konsekwentnie przyjmijmy, że narody są to społeczności określające siebie jako narody pod względem łączącej ich członków wspólnej wiary. Wiara ta jest ideologią mniej lub bardziej logiczną i tak samo mniej lub bardziej opartą na faktach. Jednakże, zawsze jest oparta w dużej mierze na wartościach mitycznych, tj. faktach przekształconych pod względem zamierzonych do osiągnięcia celów przez osoby uznawane przez te społeczności za autorytety. Ta „wiara” odróżnia społeczności (narody) od siebie. Na przykład:
w Polsce rozbiorowej szlachta i kler po klęskach pierwszych powstań przeciwko zaborcom uznała, że nie dysponuje dostateczną liczbą żołnierzy. Nie miała też środków finansowych za zaciąg płatnego wojska. Dostrzegła jednak potencjał liczebny w dotychczas wyzyskiwanej najniższej klasie społecznej – w chłopach. Wiedząc o tym, że chłopi za autorytet uznają księży katolickich, za ich pomocą (kazania są formą wpływu) wprogramowała im poczucie narodowości polskiej. Wcześniej chłopi pańszczyźniani nie utożsamiali się z żadną przynależnością narodową. Zaskutkowało to powstaniem armii kosynierów, z mottem „Żywią i Bronią”;
na obszarach rusi ukrainnej wchodzącej w skład terytorialny dawnej Rzeczypospolitej kler unicki (uznający zwierzchnictwo Watykanu ale zachowujący obrządek greckokatolicki) w okresie od końca XIX w. stale dąży do rozszerzania swoich wpływów polityczno-społeczno-terytorialnych. Z jednej strony wymaga to współpracy z władzą polityczną z uwagi na jej potencjał siłowy (argument siły). To jest motywem przejścia pod zwierzchnictwo Watykanu (książęta dawnej Rusi przechodzili na katolicyzm, np. Jarema Wiśniowiecki wbrew woli jego matki), współpracą z hitlerowcami (w metropolii na wzgórzu św. Jura wisiał portret Adolfa Hitlera), a po zajęciu tych ziem przez wojska Armii Czerwonej – z komunistami. Zawsze w zgodzie z panującą władzą i jako jej wsparcie. Z drugiej strony, na przeszkodzie realizacji celów unitów stoją inne związki wyznaniowe. Oczywiste jest, że usunięcie ich likwiduje problem konkurencji. Stąd też ekonomicznie zasadna (choć amoralna z ogólnoludzkiego punktu widzenia) jest ich fizyczna likwidacja. Dokonane przez unicki kler wprogramowanie chłopom – wyznawcom tego obrządku religijnego – wrogości do Polaków (definiowanych w większości jako katolicy) przekształciło dotychczas neutralną społeczność w morderców i ludobójców ze szczególnym okrucieństwem. Sam OUN-B nie był wystarczająco liczny do przeprowadzenia ludobójstwa na taką skalę, jaka miała miejsce. Fakty historyczne są zgodne, że księża uniccy najpierw podburzali chłopów, wprogramowując im przekonanie, że są Ukraińcami i że „Slawa Ukraini” równa się „Lacham śmierć”. Następnie święcili narzędzia zbrodni, by potem – jako ich autorytety unickie - prowadzić chłopów do eksterminacji wsi i mniejszych miejscowości zamieszkałym przez tzw. „human resources” innych organizacji wyznaniowych.
Oba przedstawione przypadki, tj. chłopów koronnych i zachodnioukraińskich, dowodzą, że poczucie przynależności narodowej najniższej intelektualnie warstwy społecznej – najliczniejszej i najbardziej podatnej na manipulacje - bazuje nie na faktach, ale na niepodlegającej kwestionowaniu wierze w treści głoszone przez uznawane przez nie autorytety. W przypadku zachodnioukraińców wyjaśnia to, dlaczego utożsamiają ukraińskość z banderyzmem. Kler unicki nie wprogramowął im innego fundamentu. W przypadku Polaków wywodzących się z katolickich chłopów przejawia się to utożsamianiem polskości z katolicyzmem (choć mało jest osób chcących zagłębić się chociażby w treść Biblii i poznać ją ze zrozumieniem obejmującym historię powstania poszczególnych jej ksiąg jak też modyfikacji jej treści). Stąd m. in. postrzeganie św. p. Karola Wojtyły jako kogoś będącego odpowiednikiem króla Polaków, zaś nie-katolickich obywateli Polski jako nie-Polaków (co jest szczególnie widoczne w środowiskach skrajnej prawicy i powodujących wstyd, wywołujących zgorszenie i poczucie zażenowania okrzykach wznoszonych w miejscach publicznych typu „śmierć Żydom” czy niechęć do środowisk muzułmańskich, innowierców lub ateistów).
Różnice w „wierze” są widoczne również wśród różnych społeczeństw zamieszkujących obszar Ukrainy sprzed 2014 roku. Szczególnie jest to widoczne na przykładzie Kozaków Dońskich (utworzyli DRL i ŁRL; podczas przemarszu schwytanych banderowskich jeńców Ukraińcy - obywatele Donieckiej Republiki Ludowej – wznosili okrzyki „bandera paszoł won!”) a Odessitów (nazywają się odmienną grupą od innych społeczeństw ukraińskich) a zachodnioukraińców (utożsamiają ukraińskość z banderyzmem). Jako, że na potrzeby niniejszego eksperymentu przyjąłem założenie, że naród jest to społeczność o określonych wspólnych przekonaniach („wierze”), z samej tak stworzonej definicji odpada możliwość uznania wszystkich obywateli Ukrainy za jeden naród. Poprawne jest natomiast wnioskowanie, że terytorium ukraińskie zamieszkuję różne tak definiowane narody, z których część określa siebie nazwą „Ukraińcy”, zaś inne nie. Konsekwentnie, poprawny logicznie jest wniosek, iż rozumienie struktury społecznej Ukrainy jest takie same, jak byłej Jugosławii, tj. społeczności złożonej z różnych narodów: Bośniaków, Serbów, Chorwatów, Albańczyków etc. Z tą różnicą, że poszczególne narody jugosłowiańskie nie używały tej samej nazwy na samookreślenie. W przypadku Ukraińców nazwa jest ta sama, ale desygnat z uwagi na „wiarę” – jest różny. Na przykład, zachodnioukraińcy wyznają banderyzm, zaś w Ługańsku stoi pomnik ofiar banderyzmu, a w Doniecku jest Aleja Aniołków nazwana dla upamiętnienia ofiar dzieci donbaskich pomordowanych przez banderowskie siły militarne (najmłodsze zgwałcone dziecko było niemowlęciem).
Podobnie jak w byłej Jugosławii, różnice w ukraińskich „wiarach” doprowadziły do wybuchu zainicjowanej przez banderowców walki między społeczeństwami ukraińskimi. Z rozmów przeprowadzonych z weteranem z AZOV-a dowiedziałem się, że społeczność zachodnioukraińska ze zrzutek ufundowała AZOV-com czołgi, które użyto do atakowania wschodnioukraińskich cywilów. Bataliony AZOV i Dniepr-1 dokonały również masakry ludności cywilnej w dniu 9 maja 2014 roku w Mariupolu, która świętowała zwycięstwo nad hitleryzmem (wjechały w demonstrantów wozami bojowymi). Ideologią wspólną dla AZOV-ców jest hitleryzm. Używają również nazistowskiej, wspólnej z banderowcami, flagi czerwono-czarnej będącej symbolem nazistowskiej ideologii „Blut und Boden”.
Banderowska „wiara” nie determinuje faktów. Jest ich zniekształceniem w celu osiągnięcia celów banderowskich, tj. czerwono-czarnej Ukrainy opartej na fundamencie nazizmu (banderyzm jest to forma nazizmu). Elementem ich wiary jest narzucenie m. in. jednego języka na całym terytorium państwa Ukraina, który do 2014 r. używany był głownie na zachodzie Ukrainy. Większość obywateli Ukrainy posługuje się j. rosyjskim i regionalnymi odmianami surżyka. Ukraińska filolog Łesia Stawyćka uważa, że surżyk jest językiem miasta (…). Badaczka podkreśla, że już w połowie XIX wieku język Kijowa wyrównał się, dostosował się do języka rosyjskiego, ale ostatecznie nie stał się rosyjskim – jednak język ukraiński został prawie całkowicie wyparty, stając się cechą wsi. Wsi, których mieszkańcy są w większości wyznania unickiego.
Banderyzm jako nazizm jest nielegalny. Wyklucza to uznanie społeczności ukraińskiej wyznającej „wiarę” banderowską za naród, jakiejkolwiek definicji byśmy nie przyjęli dla zdefiniowania tej nazwy. Stałoby to bowiem w sprzeczności z art. 13 Konstytucji RP, w którym Ustrojodawca zakazuje istnienia takich organizacji. Konsekwencją tej normy jest brak możliwości uznania społeczeństwa opartego na banderowskiej „wierze” za „naród”, a także nakłada prawny obowiązek likwidacji takiej organizacji (wniosek z zapisu literalnego Zakazane jest istnienie (…) organizacji…). Co stoi w zgodzie z oczekiwaniami stale rosnącej liczby obywateli RP nastawionych negatywnie do banderowców, a przede wszystkim bezpieczeństwem narodowym. Banderyzm wszak jest „wiarą” wyrażoną słowami „Slava Ukraini – Lacham śmierć”, „Jeszcze Polska nie umarła ale umrzeć musi, jeszcze buty Ukraińcom (w znaczeniu banderowcom) Polak czyścić musi”. „Czyszczenie butów” można rozumieć jako „rozdeptanie Polaków”. Podobnie w przypadku polskich szowinistycznych grup muzycznych piosenka „Kujawiak” ma dokładnie taki sam wydźwięk. Przyzwolenie na istnienie organizacji, których fundamentem jest nazizm lub jeszcze bardziej antypolska jego odmiana, tj. banderyzm – w szczególności nadawanie jej charakteru państwa – jest krokiem niezbędnym do odrodzenia nazizmu również w innych państwach - w tym w Niemczech (przykład: skład członków AFD obejmujących osoby o antypolskim nastawieniu). A na to pozwolić nie wolno.
Czyniąc zadość wymaganiom art. 13 Konstytucji RP, każdą organizację nazistowską – w szczególności banderowską - należy zniszczyć. Nie ważne, jaką ma formę. Wszystkie organizacje opierające się na komunizmie, faszyzmie, lub nazizmie (banderyzm) podlegają prawnemu obowiązkowi zniszczenia. Organizacji zbrodniczej nie można nadawać statusu organizacji legalnej, bowiem doprowadziłoby to do absurdu, tj. zalegalizowania bezprawnego bytu. Zalegalizowania istnienia tego, czego Ustrojodawca nie pozwala zalegalizować i nakazuje zniszczyć.
Decyzje podjęte w czasie II Wojny Światowej m. in. przez W. Churchila, nauczają, że aby zniszczyć organizacje nazistowskie, nie wystarczy usunąć ich przywódców (odmowa zgody na wykonanie fizycznej likwidacji Adolfa Hitlera). Takie rozwiązanie uczyniłoby z nich męczenników, „świętych” dla wyznawców „wiary”. A to tylko by ją umocniło. Organizacje nazistowskie należy zniszczyć na drodze militarnej, a następnie upokorzyć ich przywódców poprzez publiczne procesy sądowe (przykład: procesy Norymberskie). To, co prawda, nie niszczy „wiary”, ale łamie tzw. „morale” ich zdziesiątkowanych wyznawców. Śmierć nazistowskich Niemiec spowodowała narodziny nowożytnych Niemiec – europejskiej potęgi gospodarczej i prekursora w walce z antysemityzmem i nazizmem. Ale z nazizmem jest jak z „dżumą” - nigdy nie znika do końca, czekając na swój powrót. Tolerowanie banderowskiej organizacji władającej Ukrainą od 2014 r., renesans banderyzmu, jest wprost zaproszeniem innych nazizmów do odrodzenia się. Może pod inną nazwą (maską), ale z tym samym fanatyczno-ludobójczym desygnatem. Przykład Niemiec dowodzi, że usunięcie nazistowskiej organizacji (tzw. „wycięcie raka”) powoduje uzdrowienie całego społeczeństwa, wyzwolenie spod jej władzy. Skutkiem zniszczenia wszelkich form organizacyjnych nazizmu jest więc zaprowadzenie sytuacji spełniającej standardy stawiane przez wartości ogólnoludzkie i oficjalne cele ONZ.
Tyle w temacie nazwy „naród” i wniosków będących następstwem stworzenia sztucznej jego definicji.
Bibliografia:
J. M. Bocheński, „Szkice o nacjonalizmie i katolicyzmie polskim”, Antyk, Komorów 1991, s. 7
A. Kłoskowska, „Kultury narodowe u korzeni”, PWN, Warszawa 1996, s. 15 -17
F. Zdaniecki, „Współczesne narody”, PWN, Warszawa 1990
P. Sękowski, „Definicja pojęcia „narodu” u J.M. Bocheńskiego. Analiza pragmatyczno-logiczna i krytyka”, Diametros 48 (2016): 89–104, doi: 10.13153/diam.48.2016.893
Anna Runge, Jerzy Runge, „Słownik pojęć z geografii społeczno-ekonomicznej”. Videograf Edukacja, 2008, s. 215. ISBN 978-83-60763-48-3
Леся Ставицька, „Блудний суржик. Міф, мова, стіль”, www.rastko.rs, 10 stycznia 2008 [dostęp 2018-02-16] (ukr.)
_____________________________________________________
Jeżeli niniejszy artykuł spodobał się Tobie, odwdzięcz się poprzez wpłatę dowolnej kwoty na paypal lub nr rachunku bankowego autora podany w nagłówku niniejszej strony internetowej.





Komentarze